Przełom średniowiecza i renesansu zaowocował wielkimi dziełami, które przefiltrowane przez ducha epoki nawiązywały stylem do czasów wcześniejszych. Obrazy prezentujące opowieści (storia) biblijne i antyczne nie były prostymi ilustracjami narracji. Miały o wiele dalej sięgający cel.
Nie do pojęcia byłoby dla ówczesnego mieszkańca mieszczańskiego domu twierdzenie: „sztuka dla sztuki”. Obraz był dla cieszenia oka i umysłu, dla ducha czy dla ukazania społecznej rangi właściciela. Dlatego też nie tylko forma, ale i treść powinny być odpowiednie, a także musiały być zgodne między sobą. I równowaga strojności, różnorodności, wzniosłości i codzienności, jak też przekonanie, iż tylko właściwy temat nadaje wagę dziełu, pozwalały malarzom na tworzenie obrazów, które swoim morałem i rozmachem artystycznym mogły stać się pożywką dla uczonej dyskusji lub samym tematem określały swoje znaczenie. Takie zawierające anegdotę i morał dzieła były czymś więcej niźli tylko drobiazgiem służącym dekoracji ściany. Stawał się zatem obraz swoistym traktatem historycznym, moralnym czy teologicznym rozwijanym na płótnie przed odbiorcą.
(...)
Genialnie przedstawił to w swojej grafice Albrecht Dürer. Prostota pracy pozwala najlepiej zrozumieć ilustrację sceny. Rysownik nie odszedł daleko od zasadniczego sposobu przedstawienia. Wśród świń klęczy i modli się (już nawrócony) młodzieniec.