Piłat wydał wyrok formułą: „Ibis ad crucem!” („Pójdziesz na krzyż!”), „Arbori infelici suspendito!” („Niech będzie powieszony na nieszczęsnym drzewie!”).
Od czasów rzymskich obowiązywała zasada wyrażona słowami: „Audiatur et altera pars” – „Należy wysłuchać strony przeciwnej”. Sędzia, który chce wydać sprawiedliwy wyrok, nie może opierać się jedynie a zeznaniach jednej strony, zwłaszcza na skardze, gdyż ona może być przesadzona lub nawet fałszywa. Zanim oceni się jakąkolwiek sytuację, potrzeba cierpliwego wysłuchania wyczerpujących i dostępnych informacji oraz spokojnego i wyważonego ich osądzenia. Aleksander Wielki miał zwyczaj palcem zatykać jedno ucho, gdy oskarżano kogoś przed nim. Gdy zapytano go, dlaczego to czyni, odpowiedział, że zostawia drugie ucho wolne dla oskarżonego.
Techniczne działanie
Wszyscy czterej Ewangeliści posługują się czasownikiem „wydać” (Jezusa na ukrzyżowanie) dla opisu tego, co nastąpiło po ogłoszeniu wyroku przez Piłata. „Wydać” sugeruje techniczne działanie, stosowane dla określenia początku męki. Zmieniono szaty Jezusa, przywracając Mu Jego własne, w tym całodzianą tunikę. Prawdopodobnie ściągnięto z głowy koronę cierniową, by nie przeszkadzała podczas dźwigania belki krzyża. Zgodnie z rzymską procedurą krzyżowania skazańcy musieli sami dźwigać belkę na miejsce kaźni, gdzie już były przygotowane zamocowane na stałe pionowo wbite pale, zwane stipes crucis. To dlatego w wyroku śmierci brzmiały słowa: „Połóż krzyż na niewolniku”. Taki sposób postępowania potwierdzają starożytni pisarze. I tak np. Plutarch pisał: „Każdy skazany na karę cielesną sam niósł swój krzyż” (De sera numinis vindicta, 9). Inny pisarz, Plaut, zanotował: „Poprowadzą cię z patibulum na karku, okładając cię batogami” (Mostellaria, 56-57).
Belkę, którą niósł skazaniec, przywiązywano do jego rąk, krępując je z belką. Sznur wiązał rękę z belką położoną na karku, następnie biegł wzdłuż belki do drugiej ręki i również łączył ją z belką. Powróz następnie biegł w stronę nogi, którą okrążał na wysokości kostki. Końcówka sznura spoczywała w ręku jednego z żołnierzy. Całość unieruchamiała ręce, które nie mogły uchronić przed upadkami – nie dało się nimi podeprzeć, by zamortyzować uderzenie twarzą o bruk ulicy. Sznur, oplatający skazańca, czynił go więc bezsilnym wobec jakichkolwiek manewrów sznurem ze strony żołnierza, który mógł „bawić się”, szarpiąc nim na różne strony. Belkę poprzeczną, którą skazaniec miał wnieść na miejsce kaźni, nazywano patibulum. Nazwa ta oznaczała dawniej sztabę portalu, gdyż była elementem budowli, i pochodziła od słowa patere (stać otworem). Ważyła średnio ok. 50 kg.
Jezus dźwigał krzyż w towarzystwie dwóch innych złoczyńców, którzy szli jeden po lewej, a drugi po prawej Jego stronie. Też mieli być straceni. Na czele orszaku postępował niższej rangi urzędnik, który pilnował przestrzegania procedury wykonania wyroku i był odpowiedzialny za egzekucję. Za nim kroczył herold, który od czasu do czasu odczytywał zebranym gapiom uzasadnienie kary. Prowadzonych na miejsce kaźni skazańców otaczało czterech żołnierzy, którzy jednak nie mieli sposobności uchronić ich od szarpnięć, popchnięć, obelżywych okrzyków czy przekleństw, zazwyczaj towarzyszących takiej drodze.
Udział w orszaku brała również starszyzna żydowska. Ze wszystkich stron była ona otoczona wielkim tłumem ludzi, który ciągle wzrastał, gdyż wieść o egzekucji Jezusa, w niedzielę witanego w Jerozolimie jako triumfatora, rozeszła się z pewnością po całym mieście.